Kredyty samochodowe w czasach koronawirusa

Kredyty samochodowe to dość specyficzna forma rynku zobowiązań bankowych. I choć stanowią one jedynie niewielką część wszystkich zaciąganych w bankach zobowiązań, to jednak mogą być – w niektórych sytuacjach – ciekawym wskaźnikiem aktualnej sytuacji gospodarczej. Zwłaszcza, że mamy przecież do czynienia z pandemią koronawirusa, która zdemolowała dość dobrze prosperujące finanse państwa.

Po co kredyt samochodowy?

Żeby określić wpływ zaciąganych kredytów samochodowych na gospodarkę Polski, warto zwrócić uwagę na co i przez kogo są one zaciągane. Otóż zdecydowana większość tego typu zobowiązań, jest ukierunkowana na zakup pojazdów firmowych. Oznacza to, że jakakolwiek zapaść na tym rynku, może wywołać potężne tąpnięcie w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Oczywiście z kredytów samochodowych korzystają również osoby fizyczne, poszukujące auta wyłącznie do celów prywatnych. Zastój w tym segmencie może zatem świadczyć o stopniowym ubożeniu społeczeństwa, które coraz mniej wierzy rządowym zapewnieniom dotyczącym dofinansowywania ze strony budżetu państwowego.

Dawniej było lepiej!

W przytaczanych analizach dotyczących kredytów samochodowych można przeczytać, że sytuacja w ostatnich tygodniach praktycznie nie uległa zmianom. Faktycznie, dane ekonomiczne jednoznacznie podkreślają, że na razie oznak zapaści na rynku nie ma. Problem w tym, że kredyty samochodowe to zobowiązania o bardzo długim czasokresie realizacji wszystkich formalności. Tym samym dopiero za kilka tygodni będziemy wiedzieć, czy ów

stabilny

poziom sprzedaży, nie jest przypadkiem skutkiem realizacji tych kredytów, o które wnioskowano jeszcze przed pandemią.

Kto zyska, kto straci?

Niestety na pandemii koronawirusa stracą wszyscy. Stracą Klienci, ponieważ banki w niepewnych czasach skupią się na zaostrzaniu polityki kredytowej wobec mniej pewnych Kredytobiorców. W praktyce przełoży się to na rosnące ceny pożyczanego pieniądza i rzecz jasna zastój na rynku. Jeśli na tym wszystkim stracą Klienci, to tak samo stracą i Sprzedający, którzy będą musieli obniżyć cenę swoich aut (nie tylko nowych, prosto z salonu). Stracą też banki, które przestaną ufać swoim Kredytobiorcom i będą musiały wdrożyć zupełnie nowe standardy obliczania zdolności kredytowej. Na całej tej sytuacji zyskają wyłącznie ci, którzy przeczekają ten czas i spróbują się odnaleźć w zupełnie nowych warunkach rynkowych. Rosnącą podaż musi bowiem wymusić na rynku spadek cen, który dotknie przede wszystkim aut nowych i zeszłorocznych.

Podsumowanie

Nie można do końca stwierdzić, czy obecny kryzys dotknie również kredytów samochodowych. Stałe na chwilę obecną wskaźniki nie są miarodajne, choć można powiedzieć, że notuje się już pierwsze symptomy późniejszych trudności. Jedyne co mogą zrobić potencjalni Klienci, to przeczekać obecną chwilę i – jeśli jest taka możliwość – powiększyć swój wkład własny. Dzięki temu ich pozycja w negocjacjach z bankiem, będzie za kilka miesięcy o wiele korzystniejsza.

Komentowanie jest wyłączone.